We fragmencie Księgi Rodzaju odczytywanym dzisiaj w kościołach (Rdz 18, 20-32) porusza mnie postawa Abrahama oraz to, jak często nam w dzisiejszych czasach brakuje takiego podejścia do drugiego człowieka.
Do Boga wielokrotnie docierały skargi na mieszkańców Sodomy, aż w końcu postanowił wyciągnąć wobec nich konsekwencje. Jaka jest reakcja Abrahama, którego w gruncie rzeczy mogłaby ucieszyć ta perspektywa?
Zaczyna ich bronić. Stara się w całej tej sytuacji znaleźć chociaż kilku dobrych ludzi, chociaż garstkę czegoś dobrego. Nie dobija ich przed oczami Pana, lecz stara się ratować. Pomimo wielu słabych stron stara dostrzegać się to, co może ich obronić.
Obawiam się, że gdyby taka sytuacja przydarzyła się w dzisiejszych czasach, gdybyśmy stanęli jak Abraham przed podobną możliwością „targowania się” z Bogiem względem osób czy grup z którymi nam nie po drodze, dołożylibyśmy im jeszcze więcej zamiast starać się znaleźć to, co mogłoby ich bronić w oczach Pana.
Warto spojrzeć na to, jak patrzymy na rzeczywistość dookoła nas, na ludzi których spotykamy w codzienności, oraz jak widzimy samych siebie.
Warto tak jak Abraham szukać tego co dobre. Tego, co usprawiedliwia.